Po wuefie przeszliśmy do sali kinowej, aby obejrzeć film „Walk on Water” („Spacer po wodzie”). Proszę nie myśleć, że miało to coś wspólnego z biblijnym przekazem o przejściu Chrystusa przez jezioro Genezaret. Była to historia agenta Mosadu, który zabijał terrorystów, tropił zbrodniarzy nazistowskich, w życiu prywatnym szczęścia nie zaznał, dopóki nie związał się z wnuczką wytropionego zbrodniarza. Po projekcji odbyła się ciekawa dyskusja o nienawiści, żądzy odwetu, przezwyciężaniu uprzedzeń. Wspomnę tylko na marginesie, że jedyną osobą (spośród 47 uczniów i 6 nauczycieli), która po ok. 20 minutach projekcji zauważyła, że oglądamy film w wersji hebrajskiej bez napisów angielskich był Adam Bartkowiak. Szybko rozwiązał ten problem sam, za co otrzymał oklaski. Pochodziliśmy jeszcze trochę po szkole oraz ogromnym terenie zewnętrznym z licznymi boiskami i daktylowcami, po czym przeszliśmy pod centrum handlowe, skąd uczniowie zostali zabrani przez swoich izraelskich gospodarzy. Marzeniem zarówno Polaków jak Niemców była oczywiście plaża. Na wieczór zaplanowano wspólną imprezę (prawdopodobnie u Amita). Dzisiaj rano dowiedziałam się, że wczoraj też była taka impreza u jednego Izraelczyka. Wiadomo przecież, że młodzi ludzie w ten sposób najlepiej się integrują.
Urszula Iwaszczuk